nienawidze moich rodzicow
nienawidze moich znajomych, kolezanek, "przyjaciolek", kolegow i "przyjaciol"
nienawidze moich bylych facetow
nienawidze mojej szkoly
nienawidze mojej choroby
nienawidze mojego zycia
pozostalam wiec tylko ja
i jak tu nie byc egoistka?
czuje, ze potrzebuje jakiejs pomocy
wiem, ze nie daje sobie sama rady
potrzebuje albo faceta, ktorym bym mogla sie bawic
albo psychiatry
musze wreszcie zaakceptowac, ze to juz koniec
ze juz go nigdy w zyciu nie zobacze
ze nigdy nie powiem mu tego, co codziennie w myslach mdo niego mowie
ze juz nigdy nie poczuje na moim ciele jego dloni
nie wiem
moze ja mam jakis syndrom szukania facetow, ktorzy mnie zrania
nie wiem, czy jest cos takiego nawet
mam nadzieje ze po 10 czerwca przejdzie mi wszystko
a tak poza tym, jakby co
to nie narzekam
wiem, ze inni maja jeszcze bardziej spieprzone zycie
:) usmiech na pocieszenie